HOME / PORADNIKI / ŻYCIE CODZIENNE, PROBLEMY / Elżbieta II, czyli dlaczego Brytyjczycy kochają monarchię


Podobnej popularności nie ma żaden inny monarcha – ani z Arabii Saudyjskiej, ani z Tajlandii, ani z Norwegii, mimo że w tych właśnie państwach panujący cieszą się nieustającym poważaniem. 6 lutego królowa Elżbieta II obchodziła swój szafirowy jubileusz panowania – 65 lat na tronie.

Elżbieta II, czyli dlaczego Brytyjczycy kochają monarchię

Elżbieta II, czyli dlaczego Brytyjczycy kochają monarchię?

Podobnej popularności nie ma żaden inny monarcha – ani z Arabii Saudyjskiej, ani z Tajlandii, ani z Norwegii, mimo że w tych właśnie państwach panujący cieszą się nieustającym poważaniem. 6 lutego królowa Elżbieta II obchodziła swój szafirowy jubileusz panowania – 65 lat na tronie.

Budzi się o 7:30. Dostaje do łóżka płatki i herbatkę darjeeling z mlekiem krów rasy jersey z okolic zamku Windsor. Potem kąpie się w żeliwnej wiktoriańskiej wannie (…) [w wodzie o temperaturze 32-35 stopni Celsjusza]. Kiedy chwilę później je śniadanie z mężem, prawie nie rozmawiają. Słucha BBC Radio 4 i przegląda gazety – czytamy w książce Marka Rybarczyka „O czym nie mówi królowa?”. Do tego momentu ten opis codzienności mógłby dotyczyć większości Angielek w średnim i starszym wieku. Zwłaszcza, jeśli uzupełnimy go o informację, że jego bohaterka uwielbia psy i konie, a także kryminały Agathy Christie i codzienną lekturę „Timesa” (zwykle rozwiązuje krzyżówkę).

Prasowane gazety

Ale na tym podobieństwo się kończy. Chociażby dlatego, że wspomniane wyżej gazety są obowiązkowo prasowane przez służbę (żeby nie brudziły palców), bohaterka przebiera się 4-5 razy dziennie, a jej garderoba jest dyskretnie obciążana ołowianymi ciężarkami, by uchronić ją przed konsekwencjami nagłych podmuchów wiatru. Jej plan dnia jest bardziej precyzyjny niż harmonogram amerykańskiego prezydenta. Liczy się dosłownie każde 5 minut. Niewiele osób nawet i 20 lat młodszych prowadzi tak aktywne, chciałoby się powiedzieć „wyczerpujące”, życie. A takie właśnie prowadzi 90-letnia królowa Elżbieta II. Od czasu wstąpienia na tron Elżbieta spędza co najmniej trzy godziny dziennie na czytaniu dokumentów przesyłanych jej z ministerstw, ambasad i urzędów w tzw. czerwonych pudełkach – red boxes. Jeżeli nie podróżuje, w każdy wtorek spotyka się z premierem i omawia bieżące sprawy polityczne.

Jeśli spojrzeć na doroczne zestawienia spotkań królowej publikowane na podstawie Court Circular, okaże się, że monarchini bierze udział rocznie w 306 spotkaniach, włączając w to oficjalne wizyty, ceremonie otwarcia, imprezy charytatywne, bale, rauty, obiady, bankiety i wyjazdy zagraniczne. – Jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie, że królowa musi mieć cudowne życie: piękne suknie, kareta, goście, ukłony – wspomina 27-letnia Kasia Wołoch z Acton. – Dziś nie wyobrażam sobie, żeby prawie codziennie spotykać się z setkami zupełnie obcych osób, z którymi wymieniam zdawkowe uwagi, udaję, że się uśmiecham, a w rzeczywistości marzę, by wrócić do domu i odpocząć od tych sztuczności i ceremonii. W pewnym momencie musi to być strasznie nudne i już niewiele może człowieka zaskoczyć – przyznaje. Pewnie dlatego niełatwo wzbudzić prawdziwe zainteresowanie u królowej, ale czasem komuś się to udaje. – W 1969 r. przyjaciel mojej mamy, który działał w brytyjskiej loży masońskiej, zaprosił ją na bal u królowej w Pałacu Buckingham – wspomina Dorota Sumińska, lekarka weterynarii, pisarka, felietonistka i podróżniczka. – I moja mama, Zofia Sumińska, zdobyła skądś przepiękną i elegancką  sukienkę (w tamtych czasach pewnie był to tzw. odrzut z eksportu), która wzbudziła olbrzymie zainteresowanie wśród gości. Ale kulminacyjnym momentem wieczoru był fakt, że sama królowa zapytała, gdzie można kupić tak wspaniałą suknię. To był szczery, spontaniczny zachwyt – wspomina.

Dzieciństwo i młodość

– Gdy spacerowałam ostatnio po Mayfair, na jednym z domów dostrzegłam tabliczkę, że to miejsce narodzin królowej. Trochę mnie to zaskoczyło – opowiada Kasia Wołoch. Rzeczywiście, Elżbieta II, czyli Elizabeth Alexandra Mary urodziła się 21 kwietnia w 1926 r. w Londynie przy 17 Bruton Street w Mayfair i to w obecności… ministra spraw wewnętrznych, by zapobiec podmianie niemowlęcia. Ochrzczona została wodą z rzeki Jordan w niecały miesiąc później. Mimo, że królowa Wiktoria życzyła sobie, by dziewczynki z królewskiego rodu dostawały imię po niej, w tym przypadku dziadek Elżbiety, król Jerzy V odstąpił od tradycji, ponieważ uznał, iż prawdopodobieństwo, że zostanie ona królową jest znikome. Fakt, była trzecia w kolejce do tronu.

Elżbieta wychowywała się z siostrą Małgorzatą w odosobnieniu, na terenie posiadłości królewskich, z dala od rówieśników, co miało chronić ją przed chorobami wieku dziecięcego. Jej edukacja, wbrew pozorom, może pozostawiać wiele do życzenia. Poza nauką języków poznała historię i geografię Imperium Brytyjskiego oraz Biblię. Gdy wybuchła II wojna światowa Elżbieta i Małgorzata zostały wysłane do zamku Windsor. Tam pracowały przy kopaniu transzei w pobliskim parku. Na początku 1945 r. Elżbieta wstąpiła do kobiecej służby wojskowej, do Women’s Auxiliary Territorial Service. Została przeszkoona na kierowcę i mechanika, uzyskując stopień Junior Commander. Wyszła za mąż za swoją pierwszą miłość, 5 lat starszego Filipa Mountbattena, członka greckiej i duńskiej rodziny królewskiej.

Po co im ona?

– Z jednej strony wydawałoby się, że królowa ma duże kompetencje, bowiem jest zwierzchniczką sił zbrojnych, zwołuje i rozwiązuje parlament albo ministrów czy promulguje ustawy. Jednak wszystko to robi albo na wniosek premiera, albo za zgodą parlamentu – tłumaczy dr Monika Łukasik-Duszyńska z wrocławskiego wydziału Uniwerystetu SWPS, specjalistka od stosunków polsko-brytyjskich. – Wszystkie akty monarchini w zakresie spraw państwowych są wykonywane bezpośrednio przez ministrów. Ponadto to oni są odpowiedzialni za akty królewskie i to oni je podpisują. Dlatego też królowa nie może wydać żadnego ważniejszego aktu samodzielnie, a większość jej prerogatyw przeszła w praktyce na premiera.

Stąd wiele osób może zastanawiać się, jaki sens jest utrzymywać monarchię w dobie demokracji. Jaką rolę tak naprawdę pełni Elżbieta II? – Królowej przysługuje tak zwana zasada trzech praw: prawo udzielania rady, prawo zachęcania oraz prawo ostrzegania. Premier jednak nie musi się do nich stosować. Warto wszakże wspomnieć, że władza królowej od czasu do czasu daje o sobie znać. W 1990 r. odmówiła podpisania ustawy w sprawie reformy Izby Lordów, a w 1999 r. odmówiła podpisania Military Action Against Iraq – zaznacza dr Łukasik-Duszyńska. – Poza tym Brytyjczycy są przywiązani do tradycji, a królowa brytyjska jest symbolem ciągłości historycznej i trwałości narodu. Uosabia jedność, spokój i pragmatyzm. Od 1953 r. było kilkunastu premierów, a panuje wciąż ta sama królowa. Dzięki temu, że Elżbieta nie angażuje się w politykę, budzi sympatię narodu i jednoczy. A dodatkowo nie robi nic, co mogłoby wzbudzić wobec niej nieufność czy wrogość.

Królewska marka

Królowa Elżbieta II jest jedną z najbardziej znanych marek Brytyjskiego Królestwa. Wydarzenia z jej udziałem są jednymi z najczęściej oglądanych programów na świecie – tłumaczy Margaret A. Szwed, specjalistka ds marketingu. – Królowa to marka globalna, obserwowana i analizowana w każdym zakątku globu. Sztab fachowców od marketingu politycznego każdego dnia dba o to, żeby nie traciła na popularności, a mit nie spowszedniał – wyjaśnia. Ów sztab był m.in. odpowiedzialny za zmianę sposobu komunikacji rodziny królewskiej z bezwzględnej niemal adoracji, okraszonej nieskazitelnym wizerunkiem na powolne wnikanie w struktury społeczne, pozwalanie na dialog ze zwykłymi ludźmi, pokazywanie słabości rodziny królewskiej i zmiany narracji z poziomu ikony na ludzką. Mechanizm ten można było dostrzec m.in. w filmie Stephena Frearsa „Królowa”, w którym w rolę Elżbiety II wcieliła się Helen Mirren.

– Dziś królowa ma założone konto na Twitterze, na Facebooku, a członkowie rodziny królewskiej często pojawiają się na okładkach gazet. Marka „królowa” doskonale potrafi wcielić w życie zmiany, które są oczekiwane od niej w społeczeństwie – podkreśla Margaret Szwed. – Dlatego każdy szczegół jej wystąpień publicznych jest opracowany. Warto wspomnieć np. o jej strojach – królowa słynie przecież z zamiłowania do niekonwencjonalnych kolorów. Barwy, które dobiera, nie są przypadkowe. Po pierwsze, jej strój zawsze ma się wyróżniać na tle reszty rodziny królewskiej i zazwyczaj jest mocno skontrastowany kolorystycznie z otoczeniem. Po drugie, każdy kolor ma swoje znaczenie w psychologii. Dlatego każdy strój to swoisty komunikat królowej, o tym, co czuje. Nawet jeśli statystycznemu Brytyjczykowi trudno jest myśleć o królowej jako „marce”, to warto zauważyć, jak piszą biografowie, że sami Windsorowie mówią o monarchii żartobliwie, ale jakże znacząco – „firma”.

Chodzi o pieniądze

Brytyjska królowa oczywiście dysponuje własnym majątkiem, ale otrzymuje też środki z kieszeni podatników. Wysokość tzw. grantu suwerena określa Sovereign Grant Act 2011, który ustalił na lata 2016-2017 42,8 mln funtów, co stanowi wzrost o 7 punktów procentowych w stosunku do poprzedniego roku. Około 1/3 tej kwoty przeznaczona jest na pensje dworskiej służby, wynagradzanej na poziomie niższym (!) od średniej krajowej. Osobisty majątek królowej ocenia się na 340 mln funtów. Wbrew pozorom nie należy ona do najbogatszych na świecie osób. Na publikowaną co roku legendarną listę „Forbesa” trafiają ludzie z majątkiem w wysokości przynajmniej miliarda dolarów. Królowa posiada wiele posiadłości o nieokreślonej wartości (Sandringham House, Balmoral, zamek Mey). Własnością królowej jest również Księstwo Lancaster wyceniane na 310 mln funtów i klejnoty koronne. Wiele z pozycji na liście majątkowej królowej należy częściowo do skarbu państwa (tzw. Crown Estate) i żaden z monarchów nie ma prawa do ich ewentualnej sprzedaży, jedynie do zarządzania nimi i czerpania z tego zysków.

Specjaliści z prestiżowej agencji Brand Finance wycenili wartość monarchii na 57 miliardów funtów. Dla porównania Microsoft jest wart 62 miliardy. Uznaje się, że obecność monarchii napędza koniunkturę. Dzięki niej co roku gospodarka zyskuje ok. miliarda funtów. Składają się na to m.in. zyski z turystyki, „efekt Kate”, George’a czy Charlotte oraz „royal warranty”, czyli symbolu „królewskiego dostawcy” pobudzającego chęć zakupów luksusowych produktów, które na co dzień służą królewskiej rodzinie. Z drugiej strony eksperci twierdzą, że wydatki na dwór są mocno niedoszacowane. Być może nawet kilkukrotnie. Nie uwzględniają np. wydatków królowej i jej najbliższych na podróże (prywatny pociąg kosztuje 23 tys. funtów rocznie) oraz kosztów ochrony specjalnych jednostek Scotland Yardu (100 mln funtów). Inną dużą pozycją w wydatkach jest utrzymanie pałaców, zwłaszcza w sytuacji, gdzie planowany remont Pałacu Buckingham może pochłonąć 150 mln funtów, a Windsoru nawet 700.

Uwielbiana

Nieważne, jak bardzo przeciwnicy monarchii nie podkreślaliby wad utrzymywania królowej i jej dworu, nie są w stanie przekonać rojalistów, do których zalicza się zdecydowana większość (prawie 80 proc.) Brytyjczyków, którzy królową cenią, lubią, szanują i nie wyobrażają sobie bez niej państwa. To fakt, że wielu zarzuca jej chłód, formalizm i nieczułość. Obwinia się ją za kryzysy rodzinne i skandale wywoływane przez jej dzieci. Kpi się z niej, że bardziej niż ludzi kocha psy i konie. Ale wystarczy wspomnieć choćby silny niepokój opinii publicznej, gdy z powodu ciężkiej, trwającej prawie miesiąc infekcji, królowa nie pojawiła się na bożonarodzeniowym nabożeństwie, a także na noworocznej mszy. Świat zamarł w oczekiwaniu na wieści.

– Tuż po przeprowadzce do Anglii w ogóle nie rozumiałam tego zachwytu nad królewską rodziną – wspomina Katarzyna Wołoch. – Królowa w ogóle dla mnie mogła nie istnieć. A teraz, po 8 latach mieszkania w Londynie odczuwam dreszcz na myśl, że mogłoby jej zabraknąć – przyznaje w zakłopotaniu Polka. – Niepostrzeżenie stała się częścią mojego życia tutaj. Pocieszam się tym, że jej matka żyła 102 lata – dodaje.

Skoro wśród osób napływowych można dostrzec przyzwyczajenie i rosnący szacunek, to co powiedzieć o Brytyjczykach wychowanych wręcz w kulcie monarchii? – Ja, co prawda, tatuowałam raz starszego pana, który za życiowy sukces uważał członkostwo w Royal Engineers Association, z naciskiem na „royal” i dlatego zdecydował się na emblemat stowarzyszenia na udzie, ale wiem, że wielu moich kolegów po fachu bardzo często tatuuje Brytyjczykom królewskie symbole. Zwykle jest to portret królowej z podpisem, rysowany na piersi bądź na ramieniu – tłumaczy Kamila Mańkowska, tatuażystka z Dartford. Czy może być większy dowód uwielbienia?

Anna Dobiecka

Goniec.com

Elżbieta II, czyli dlaczego Brytyjczycy kochają monarchię?




więcej o southampton.pl U

Serwis Polonijny w UK Piszemy, tworzymy i staramy się dostarczać ciekawe informacje z życia Polonii w wielkiej Brytanii. Chcesz podzielić się z nami ciekawym tematem? Widziałeś coś, czego inni nie zauważyli? Dotarły do Ciebie interesujące informacje? Podziel się z nami swoją wiedzą! Napisz do nas. Skorzystaj z formularza TUTAJ

Sprawdź

Settled status: zaaplikuj o status osiedleńca!

Settled status: zaaplikuj o status osiedleńca!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

1 × four =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.